Rozmawiałem dzisiaj ze wspaniałym Mormonem.
Zaledwie przed miesiącem oglądał w telewizji relację z kampanii wyborczej w USA. Wspomniano o wyznaniu jednego z kandydatów i mój nowy przyjaciel postanowił, że następnym razem kiedy spotka Mormonów musi im zadać parę pytań. Dwa dni później rozmawiał z naszymi misjonarzami na stacji benzynowej.
Od dzisiaj jest członkiem Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Wczoraj zadzwoniła do niego przyjaciółka i zadała mu pytanie dotyczące jakiejś praktyki Kościoła. Ponieważ nie wiele jeszcze wie o przywróconym Kościele, nie był pewny jak odpowiedzieć.
Przypomniałem sobie jak kiedyś rozmawiałem z kimś o Mormonach. Nie pamiętam czy to było przed, czy po moim chrzcie. Wtedy także nie znałem odpowiedzi i szczerze mówiąc bardzo się zmieszałem.
Dopiero potem (ja zawsze wiem najlepiej jak zareagować długo po fakcie) zdałem sobie sprawę, że nie miałem najmniejszego powodu, by wstydzić się swojej niewiedzy.
Oczywiście zdobywanie wiedzy, szczególnie o sprawach duchowych, jest potrzebne. Warto także znać odpowiedzi na pytania.
Jednak spośród wszystkich aspektów ewangelii, oraz spraw związanych z działalnością boskiego Królestwa jedna wiedza jest najbardziej istotna, może nawet jedyna prawdziwie istotna. Jest to wiedza, wewnętrzne przekonanie, albo jak my to nazywamy: "osobiste świadectwo" o prawdziwości tego dzieła, którym jest Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Ponieważ, tak jak wielu innych Mormonów otrzymałem to świadectwo, nie muszę się martwić o to jakie wrażenie na pytającym zrobią moje odpowiedzi. Przecież nie biorę udziału w teleturnieju. Nie próbuję też nikomu zaimponować.
W każdej chwili mogę przecież powiedzieć: "Niestety nie wiem dlaczego Abraham miał kilka żon i nadal był prorokiem. Jednak wiem, że Bóg żyje i kochał zarówno Abrahama jak i każdą z jego żon.", albo:
"Nie mam pojęcia który werset biblijny mógłby Cię przekonać, że warto przestrzegać przykazań Boga (spodziewam się, że żaden). Jednak wiem, że Bóg nas kocha i wie lepiej od nas co czyni nas szczęśliwymi.", albo:
"Nie jestem pewien, czy Adam miał pępek, jednak wiem, że Jezus jest moim Zbawicielem, a Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich to jego Królestwo.", albo:
"Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Spróbuję się dowiedzieć i oddzwonię do Ciebie. Tymczasem pozwól, że Ci tylko powiem, że wiem, że żyje na świecie prorok, któremu Bóg objawia swoją wolę.", albo:
"Hej, wcale nie twierdzę, że jestem już na szczycie góry. Powiedziałem tylko, że jestem na właściwym szlaku."
Jestem Mormonem i kocham nasz Kościół, bo nawet mormońskie dzieci wiedzą więcej od najbardziej wykształconych teologów czy filozofów.
Po kilkunastu stuleciach dyskusji i sporów o celu życia, naturze naszego pokrewieństwa z Bogiem, itd. wchodzimy do salki, w której kilkuletnie dzieci uczą się podstaw Ewangelii i słyszymy jak chłopiec śpiewa:
"Bóg moim Ojcem jest i przysłał tutaj mnie. Dom i rodziców dobrych dał, bym mógł narodzić się."
Ta wiedza, która jest potrzebna do zbawienia nie przychodzi przez słuchanie kazań elokwentnych kaznodziei, ale jest podszeptywana pokornym i chętnym do nawrócenia przez cichy głos Ducha Świętego.
Zaledwie przed miesiącem oglądał w telewizji relację z kampanii wyborczej w USA. Wspomniano o wyznaniu jednego z kandydatów i mój nowy przyjaciel postanowił, że następnym razem kiedy spotka Mormonów musi im zadać parę pytań. Dwa dni później rozmawiał z naszymi misjonarzami na stacji benzynowej.
Od dzisiaj jest członkiem Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Wczoraj zadzwoniła do niego przyjaciółka i zadała mu pytanie dotyczące jakiejś praktyki Kościoła. Ponieważ nie wiele jeszcze wie o przywróconym Kościele, nie był pewny jak odpowiedzieć.
Przypomniałem sobie jak kiedyś rozmawiałem z kimś o Mormonach. Nie pamiętam czy to było przed, czy po moim chrzcie. Wtedy także nie znałem odpowiedzi i szczerze mówiąc bardzo się zmieszałem.
Dopiero potem (ja zawsze wiem najlepiej jak zareagować długo po fakcie) zdałem sobie sprawę, że nie miałem najmniejszego powodu, by wstydzić się swojej niewiedzy.
Oczywiście zdobywanie wiedzy, szczególnie o sprawach duchowych, jest potrzebne. Warto także znać odpowiedzi na pytania.
Jednak spośród wszystkich aspektów ewangelii, oraz spraw związanych z działalnością boskiego Królestwa jedna wiedza jest najbardziej istotna, może nawet jedyna prawdziwie istotna. Jest to wiedza, wewnętrzne przekonanie, albo jak my to nazywamy: "osobiste świadectwo" o prawdziwości tego dzieła, którym jest Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Ponieważ, tak jak wielu innych Mormonów otrzymałem to świadectwo, nie muszę się martwić o to jakie wrażenie na pytającym zrobią moje odpowiedzi. Przecież nie biorę udziału w teleturnieju. Nie próbuję też nikomu zaimponować.
W każdej chwili mogę przecież powiedzieć: "Niestety nie wiem dlaczego Abraham miał kilka żon i nadal był prorokiem. Jednak wiem, że Bóg żyje i kochał zarówno Abrahama jak i każdą z jego żon.", albo:
"Nie mam pojęcia który werset biblijny mógłby Cię przekonać, że warto przestrzegać przykazań Boga (spodziewam się, że żaden). Jednak wiem, że Bóg nas kocha i wie lepiej od nas co czyni nas szczęśliwymi.", albo:
"Nie jestem pewien, czy Adam miał pępek, jednak wiem, że Jezus jest moim Zbawicielem, a Kościół Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich to jego Królestwo.", albo:
"Nie znam odpowiedzi na to pytanie. Spróbuję się dowiedzieć i oddzwonię do Ciebie. Tymczasem pozwól, że Ci tylko powiem, że wiem, że żyje na świecie prorok, któremu Bóg objawia swoją wolę.", albo:
"Hej, wcale nie twierdzę, że jestem już na szczycie góry. Powiedziałem tylko, że jestem na właściwym szlaku."
Jestem Mormonem i kocham nasz Kościół, bo nawet mormońskie dzieci wiedzą więcej od najbardziej wykształconych teologów czy filozofów.
Po kilkunastu stuleciach dyskusji i sporów o celu życia, naturze naszego pokrewieństwa z Bogiem, itd. wchodzimy do salki, w której kilkuletnie dzieci uczą się podstaw Ewangelii i słyszymy jak chłopiec śpiewa:
"Bóg moim Ojcem jest i przysłał tutaj mnie. Dom i rodziców dobrych dał, bym mógł narodzić się."
Ta wiedza, która jest potrzebna do zbawienia nie przychodzi przez słuchanie kazań elokwentnych kaznodziei, ale jest podszeptywana pokornym i chętnym do nawrócenia przez cichy głos Ducha Świętego.
Przekręcasz to co jest napisane w Piśmie.
OdpowiedzUsuń1. List do Efezjan, rozdział 2, werset 20 mówi o ciągłości proroków starego testamentu z Jezusem i apostołami a nie o sprawowaniu przez nowych władzy.
Jeżeli masz wątpliwości odczytaj sobie wersety o darach ducha i darze proroctwa - jest to najniższy z "darów".
2. Co do nowych "objawień".
"18 Ja świadczę
każdemu, kto słucha słów proroctwa tej księgi:
jeśliby ktoś do nich cokolwiek dołożył,
Bóg mu dołoży plag zapisanych w tej księdze.
19 A jeśliby ktoś odjął co ze słów księgi tego proroctwa,
to Bóg odejmie jego udział w drzewie życia
i w Mieście Świętym -
które są opisane w tej księdze. "
"Ale choćbyśmy my, albo anioł z nieba głosił wam ponad to, cośmy wam głosili, niech będzie przeklęty.
9 Jak przedtem mówiliśmy tak i teraz znowu mówię: Jeśliby wam kto opowiadał ewangelię prócz tej, którąście otrzymali, niech będzie przeklęty"
Borys, dziękuję za Twój komentarz, aczkolwiek nie jestem pewien czy umieściłeś go pod właściwym artykułem, bo w tym nie widzę żadnych wzmianek o tych wersetach o których wspominasz.
OdpowiedzUsuńZachęcam Cię więc do przeczytania tego artykułu (jest naprawdę bardzo krótki). Starałem się w nim wyjaśnić, że dla naszego rozwoju duchowego najważniejsze jest osobiste świadectwo o Bogu, Jezusie i ich Królestwie. To świadectwo pochodzi bezpośrednio od Boga. Żadna więc interpretacja jakiegokolwiek wersetu biblijnego nie zdoła przekonać osoby, która to świadectwo posiada, że może być inaczej.
Zapewniam Cię, że te wersety, które podałeś często są przytaczane przez krytyków mormonizmu. Tak jak wiele innych wersetów, można je interpretować kilka lub więcej sposobów. To nie te wersety, ale odpowiednia ich interpretacja zaprzeczać może prawdziwości Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich.
Nie chciałbym tutaj rozpoczynać sporu o interpretację tych wersetów. Pozwól, że tylko wspomnę, że ten werset z Księgi Objawienia odnosi się nie do Biblii (kiedy był pisany, nie było jeszcze Biblii), ale do Księgi Objawienia. Poza tym niektóre listy Jana w Nowym Testamencie były napisane po tym. Zapewniam Cię, że ten werset nawet nie sugeruje, że Bóg nie może dać więcej objawień a nawet nie dać ludzkości więcej pism świętych.
Z wersetem o aniele, który przekazuje inną ewangelię niż tą, której nauczali apostołowie Nowego Testamentu oczywiście jak najbardziej się zgadzamy. Zauważ jednak, że Paweł nie sugeruje tutaj, że aniołowie nigdy nie będą przychodzić do ludzi i nauczać tej samej ewangelii, której nauczali apostołowie.
Zamówiłem KM, dostałem ją właśnie dzisiaj od Was. Mam mieszane uczucia czytając ją.
OdpowiedzUsuńSorki za spam, ale znalazłem na szybko trzy nieścisłości w KM. Możesz się do tego odnieść ?
OdpowiedzUsuńW Alma 7,10 czytamy, że Jezus narodzi się w Jerozolimie, tymczasem wedle Biblii Jezus narodził się w Betlejem (Mt 2,4-5n).
1 Nefi 2,8-9 mówi o dużej rzece wpływającej do Morza Czerwonego choć nie wpływają do tego morza żadne takie rzeki.
2 Nefi 1,8-9 podaje, że Kontynent Amerykański nie był dany żadnemu ludowi przed Nefitami a to nieprawda skoro przed nimi mieszkali tam Indianie.